poniedziałek, 14 lipca 2014

URODZINKI EMILKI! ♥/ Julia

Witajcie!
Dziś mamy 14 lipca.. Dzień wyjątkowy.. URODZINY NASZEJ EMILKI! Tak właśnie! Sto lat! Sto lat!
Ten dzień miałam zaplanowany od jakiegoś tygodnia, niestety nie do końca wyglądał tak jak chciałam, ale mi i emilce się podobał także jestem zadowolona. Ona chyba też.. Emilka to moja przyjaciółka, znam ją od małego, życzę jej wszystkiego co chcę! Wiem, ani trochę nie przypomina to życzeń od serca, tak jak powinnam, ale uwierzcie mi, to są bardzo szczere życzenia. Takie- bądź szczęśliwa, uśmiechnięta, spełniaj marzenia, rób dużo fajnych rzeczy, osiągaj sukcesy w życiu, niech w twoim życiu zawszę będę ja, i takie właśnie jej życzenia złożyłam. Może ona do końca tego nie zrozumiała, ale teraz zrozumie. :)
Kocham ją jak siostrę (!!!) i chcę aby zawsze było tak jak dzisiaj!

Właśnie? Jak było dzisiaj? Na życzenie jednej z naszych najukochańszych czytelniczek- Wirginia - zrelacjonujemy ten dzień.
No więc, na początku umówione byłyśmy na placu, ale dzięki mojemu chytremu planowi, kazałam Emilce iść
w inne miejsce (spokojnie było nie daleko) i tam ,,zaskoczyłam" ją gałką lodów czekoladowych, złożyłam wstępne mini życzenia i poszłyśmy usiąść na ławce. Tam siedziałyśmy rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, śpiewałyśmy itp, aż w końcu ruszyłyśmy ku parkowi. Gdy dotarłyśmy rozłożyłyśmy kocyk, niedaleko fontanny. Dałam Emilce prezenty (tak w liczbie mnogiej) i złożyłam te szczere życzenia. Chwile tam pobyłyśmy i poszłyśmy robić sesje. Robiłyśmy i robiłyśmy, po niej ruszyłyśmy ku Mcdonaldowi. (wiem, wiem nie tak się piszę, ale cóż) Ja piłam smoothie, a Em jadła mackflara (wiem). Tam siedziałyśmy przy stoliku i wysyłałyśmy do ludzi snapy. *.* Zadzwonił mi telefon. Okazało się, że to od naszej koleżanki, która wraz z jej tatą chciała się spotkać z Emilką, aby złożyć jej życzenia i aby zjeść z nami lody. Tak wiecie, najpierw deser w Mc a potem lody w consoni. Nie opierałyśmy choć na lody nie miałyśmy już ochoty. Za nim ruszyłyśmy w tamtą stronę, poszłyśmy jeszcze do chinskiego marketu, aby obczaić co jest. Po wszystkim, byłyśmy jeszcze w pewnym sklepie z ubraniami i przy fontannie, gdzie po prostu położyłyśmy się na ławce (takie tam centrum), oglądałyśmy ludzi i rozmawiałyśmy. Po długim odpoczywaniu wstąpiłyśmy do KFC na obiad
(zdrowo się odżywiamy) jadłyśmy currito i piłyśmy (a raczej ja piłam) coca-cole. :) Pojechałyśmy tramwajem do mnie do domu i powiedzmy, że tak się skończył nasz super dzień. (nie wchodźmy w okruszki)


A tu taki bonusik;

Moich zdjęć nie dodaje, ponieważ żadne nie wyszły ładne, ani nie mam ochoty ich dodawać. :) 
Pa Pa! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz